– Jeśli wszystko zaczniesz projektować na potrzeby precyzyjnie określonego klienta, doprowadzisz do wykluczenia spośród potencjalnych odbiorców marki wielu ludzi. Jednak dla tych wybranych staniesz się jedyną marką, która będzie w stanie rozwiązać ich problemy, spełnić ich cele lub wpisać się w ich tożsamość. Pomożesz im stać się bohaterami ich własnej historii – tak o budowaniu marki opowiada Matt Davies, laureat konkursu UK Top 50 Advertisers.

Matt Davies
Niezależny konsultant w dziedzinie budowania marki i tworzenia kultury organizacyjnej. Korzysta z myślenia projektowego (design thinking), ze strategii zwinnej (agile) i storytellingu, aby pomagać liderom biznesu zharmonizować zespoły kierownicze z filozofią marki w celu stworzenia bardziej znaczącego doświadczenia klienta i pracownika. Ma ponad 17-letnie doświadczenie w pracy z różnorodnymi firmami, m.in.: Nestlé, Capital One, Boots, Experian, Nikon czy Specsavers. Niedawno został laureatem konkursu Top 50 UK Advisers. Jest certyfikowanym (Level C) specjalistą w dziedzinie budowania marki i autorem książki „Storyategy”. Często występuje jako mówca. Wspiera firmy w obszarach brandingu, kreatywności, myślenia projektowego, innowacyjności, storytellingu i marketingu.
Łukasz Murawski: Matt, w jaki sposób zostałeś laureatem konkursu UK Top 50 Advisers?
Matt Davies: Nagrodę przyznali mi wyjątkowi ludzie z organizacji Enterprise Nation. Wspiera ona start-upy oraz firmy z sektora MŚP w Wielkiej Brytanii.
Miałem zaszczyt zostać najpierw nominowany, a później nagrodzony jako jeden z pięciu najlepszych doradców w kategorii branding & design oraz w klasyfikacji ogólnej – wśród Top 50 Advisers in the UK. Nagrodę otrzymałem za swoją pracę na rzecz budowania marek i kultury organizacyjnej w firmach.
Gratulacje! Być w gronie pięciu najlepszych w swojej kategorii w ponad 60-milionowym kraju – to na pewno nobilitujące. Mnie jednak zawsze ciekawi, w jaki sposób przyznawane są nagrody. Jak jest w tym wypadku?
Jury, składające się członków Enterprise Nation, przegląda zgłoszenia i wybiera osoby, które w jego przekonaniu najlepiej wspierały firmy z sektora MŚP. Miałem szczęście zostać wyłoniony z setek zgłoszeń i znaleźć się w tym konkursie wśród wielu wspaniałych profesjonalistów: doradców, coachów i mentorów, pracujących za kulisami na najlepszy możliwy debiut start-upów i ich ostateczny sukces.
Takie wyselekcjonowane kandydatury były później oceniane przez naszych kolegów po fachu i klientów oraz zostały poddane pod publiczne głosowanie, w którym wyłoniono zwycięzców.
Moja własna definicja marki brzmi: to znaczenie (meaning), które ludzie przypisali do Ciebie lub do Twojej oferty [„Brand is the meaning that people attached to you or your offer”]. A rozgrywka, w której powinny wziąć udział organizacje i firmy, nazywa się „branding”
Swoją karierę rozpoczynałeś jako projektant graficzny (graphic designer). Dlaczego w pewnym momencie zdecydowałeś się pójść drogą strategii marki?
Powodem, dla którego pociągało mnie projektowanie graficzne na samym początku mojej kariery, było to, że wszystko kręciło się wokół celu. W przeciwieństwie do sztuki, w której bardziej chodzi o wyrażanie siebie. W projektowaniu graficznym liczy się wyłącznie czyjaś komunikacja, którą jako designer chcesz oddać w swoim projekcie.
Rzeczą, która tak naprawdę mnie irytowała jako projektanta graficznego, było tworzenie wyłącznie pewnej fasady marki albo tzw. look and feel, które często komunikowało coś, o czym wiedziałem, że nie będzie działało – ze względu na to, że nie pasuje do rzeczywistości firmy.

Prenumerata z pakietem e-szkoleńi pełnym dostępem do archiwum
Zyskaj dostęp do rzetelnej wiedzy marketingowej. Korzystaj ze szkoleń wideo online, interaktywnych spotkań z ekspertami na żywo ora z artykułów poradnikowych.W ramach subskrypcji otrzymasz: dostęp do kilkudziesięciu e-szkoleń wideo, możliwość udziału w szkoleniach „na żywo”, dostęp do pełnego archiwum (w sumie 64 numery w PDF), 6 wydań w wersji drukowanej i wiele więcej.Sprawdź szczegóły już teraz.
Wraz z rozwojem zawodowym doszedłem do takiego poziomu, że mogłem dyskutować z założeniami klienta. To ostatecznie doprowadziło do tego, że zacząłem pomagać w określaniu strategii i wdrażaniu jej w organizacjach.
Odkryłem, że mój sposób myślenia projektowego (design thinking) jest silnym wsparciem dla liderów biznesu. Połączyłem to z teorią marki i podejściem, w którym klient docelowy (odbiorca, użytkownik) jest stawiany w centrum (customer centric). Odkryłem, że mogę być pomocny i wartościowy dla liderów biznesu, którym dotychczas brakowało takiego wsparcia.
Obecnie nie wykonuję już w ogóle projektów graficznych. Jestem zatrudniany głównie po to, aby pomóc zespołom ustalić cele, a następnie je wdrożyć i stworzyć firmę, markę i kulturę organizacyjną, które niosą znaczenie (meaningful).
Moją ulubioną definicją desingu jest ta zaproponowana przez Herberta A. Simona. Mówi ona, że każdy, kto zmienia obecną sytuację w bardziej preferowaną, jest designerem [„Everyone designs who devises courses of action aimed at changing existing situations into preferred ones”].
W świetle tych słów nawet CEO jest designerem. W związku z tym nie zrezygnowałeś z projektowania – nadal to robisz. Zmieniłeś tylko dziedzinę.
Masz rację [śmiech]! Zasady designu nie odnoszą się wyłącznie do tworzenia znaków, broszur czy stron internetowych.
À propos znaczenia (meaning). To, co kupują ludzie, zmieniało się w ciągu lat. Na początku XX w. kupowano produkty i ich cechy (features). Klientowi wystarczyła odpowiedź na pytanie, czym coś jest. Później zaczęto kupować ze względu na korzyści (benefits) i szukać odpowiedzi na pytanie, co to robi, co daje, a dopiero w efekcie – czym jest. Następnie, wraz z rozwojem rynku, klienci bardziej zainteresowali się doświadczeniem (experience), wynikającym z korzystania z produktu lub usługi. Najważniejsze stało się to, jak kupujący będzie się czuł podczas używania konkretnego samochodu. Wreszcie dzisiaj w dużej mierze kupujemy owo znaczenie. Jak myślisz, co będziemy kupowali w przyszłości?
Myślę, że w przyszłości będziemy kupowali więcej rzeczy, które nadają nam tożsamość (identity) – poczucie przynależności do społeczności i dążenia do celów, które pasują do naszego systemu wartości.
Spotkałem się z wieloma definicjami marki (brand). Niektóre, te akademickie, są zupełnie niezrozumiałe. W moim przekonaniu nie tylko praktyczna, lecz także uniwersalna jest ta zaproponowana przez Marty’ego Neumeiera, mówiąca o tym, że marka to odczucie na temat firmy, osoby, produktu lub usługi. Myślisz, że definicja marki zmieni się w przyszłości?
Definicja Marty’ego jest zdecydowanie bardzo dobra i na pewno ukształtowała moje rozumienie tego, czym jest marka. Moja własna definicja marki brzmi: to znaczenie, które ludzie przypisali do Ciebie lub do Twojej oferty [„Brand is the meaning that people attached to you or your offer”]. A rozgrywka, w której powinny wziąć udział organizacje i firmy, nazywa się „branding”.
Branding to próba zarządzania tym znaczeniem [„Attempt to manage that meaning”]. Chodzi o to, żeby wyemitować właściwe sygnały do właściwych osób, w taki sposób, aby przekaz został zrozumiany, a odbiorca wiedział, dla kogo jest marka i dlaczego powinno mu na niej zależeć.
Nie przewiduję, że definicja marki jakoś specjalnie się zmieni.Myślę, że obecnie funkcjonują definicje, które w centrum umiejscawiają człowieka. Inny może być jednak sposób, w jaki biznes widzi markę. Obecnie oddał on ją działowi marketingu, ale to na szczęście się zmienia, ponieważ znaczenie jest tworzone przez wszystkie obszary biznesowe.
Dla przykładu: jestem coraz częściej zapraszany do współpracy z zespołami działów HR, aby pomóc im stworzyć program kultury organizacyjnej powiązany z filozofią marki, łączący myślenie wewnętrzne firmy z jej zewnętrznym pozycjonowaniem rynkowym. Myślę, że z biegiem czasu marka będzie się stykała z każdym obszarem biznesowym, a działy HR wyznaczają początek tego procesu.
Marki wpasowują się w naszą historię i wspierają w jej przeżywaniu. Pomagają nam w budowaniu własnej tożsamości
Jak marki tworzą znaczenie? Czy możesz dać mi przykład – najlepiej krótkie case study – marki, która robi to dobrze?
Myślę, że aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba tak po ludzku zrozumieć, w jaki sposób ludzie nadają znaczenie swojemu życiu. A robią to przez historie. Z tego też powodu bardzo dużo pracuję z wykorzystaniem zasad storytellingu. Jeśli się nad tym zastanowić, historie pomagają nadawać sens otaczającemu nas światu. Gdy dorastaliśmy, opowiadano nam historie, które pomagały nam w rozumieniu świata oraz odnajdowaniu naszego miejsca w nim. Były to historie kulturowe, historie rodzinne, historie religijne…
Psychologowie mówią nam, że również sami piszemy swoją historię, w której postrzegamy siebie jako głównego bohatera. Jeśli wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami, odczuwamy satysfakcję. A jeśli w jakimś obszarze naszego życia rzeczywistość nie pokrywa się z tym, jak chcielibyśmy widzieć swoją historię, odczuwamy niezadowolenie i jesteśmy nieszczęśliwi. W tych sytuacjach rozglądamy się za rozwiązaniami, które pozwolą nam wrócić na właściwy tor w naszej własnej historii, a pomagają nam w tym m.in. marki. Wpasowują się w naszą historię i wspierają w jej przeżywaniu. Pomagają nam w tworzeniu własnej tożsamości.
Istnieje wiele marek, które doskonale wykonują swoją robotę. Jedną z nich jest np. Ikea. Całą komunikację i wszystkie doświadczenia klientów opiera ona na celebrowaniu „wspaniałej codzienności”. Marka najzwyczajniej w świecie mówi: „Bycie normalnym jest w porządku, bycie sobą jest w porządku”. Opowiada się za tą normalnością i docenia ją. Buduje swoje sklepy wokół koncepcji „zwyczajnego życia”, pomaga konsumentom tworzyć ich zwyczajną codzienność. Jest więc świetnym przykładem marki, która tworzy znaczenie przez swoje produkty. Co ważne, robi to spójnie: zarówno przez komunikację, która stawia życie klienta w centrum przekazu, jak i przez komunikację wykorzystującą realne doświadczenia konsumentów. Jeśli chciałbyś trochę „normalnych” mebli, które pomogą Ci przeżywać swoje zwyczajne życie, pomyślisz właśnie o Ikei.
Dużo rozmawiamy o przyszłości. Pozwolę sobie na jeszcze jedno futurystyczne pytanie. Jaka jest według Ciebie przyszłość brandingu?
Wydaje mi się, że wraz z rozwojem technologii będzie nam się żyło coraz wygodniej. Będziemy mogli pracować z domu, będziemy mieli coraz większy dostęp do produktów i doświadczeń. Ale przy tym całym rozwoju pozostaniemy ludźmi. Wciąż będziemy chcieli znaczenia. Wciąż będziemy pragnęli tożsamości. Będziemy chcieli, aby historie właśnie to robiły: nadawały znaczenie życiu, tworzyły naszą tożsamość. Wyobrażam sobie, że w przyszłości będziemy kupowali marki, które pomogą nam wzmocnić odczuwanie intensywnego znaczenia.
Widzę świat z niezwykle wyrazistymi markami, tworzącymi coraz wyższe poziomy znaczenia dla ludzkości i świadomymi, że budują tożsamość tych, którzy od nich kupują. Przewiduję, że wkrótce marki, które istnieją po to, aby sprzedawać na rynkach masowych, będą powoli traciły dominację. Rynek stanie się bardziej poszatkowany i zdominowany przez wyraziste, skoncentrowane (focus) marki [takie, które mają swoją ideę i filozofię i nie rozpraszają się w komunikacji – przyp. red.].
Porozmawiajmy o czymś brytyjskim, a konkretnie o wyjątkowej – bo charyzmatycznej – marce Mini Cooper. Posiadanie statusu marki charyzmatycznej jest według mnie najwyższym stopniem odróżnienia się (differentiation). Kogo, jeśli nie Anglika, miałbym zapytać, jak Mini dorobiło się takiej pozycji.
Charyzmatyczna marka (charismatic brand) to taka, której będzie brakowało jej odbiorcom (klanowi), kiedy zniknie z ich życia. Taka, której w ich głowach nic nie zastąpi. Marce Mini z pewnością udało się zapracować na taką pozycję.
Charyzmatyczną markę tworzy się dzięki wspomnianej już przeze mnie koncentracji, intensywnej koncentracji. Taka marka niekoniecznie jest lepsza od pozostałych, ale na pewno jest od nich inna (different). To marka, która pomaga swoim klientom w budowaniu ich tożsamości.
Kiedy myślisz o mini, widzisz zupełnie „inny” samochód. Jest mały. Jest uroczy. Mówi: „Zobacz, jestem inny”. Mówi też: „Jestem kreatywny”. Ze względu na swoje brytyjskie dziedzictwo i powiązanie z flagą Wielkiej Brytanii (Union Jack), która jest często malowana na dachach tych samochodów, brand stał się symbolem brytyjskiej ekscentryczności i innowacji. To wszystko współgra z możliwością dostosowania tych pojazdów do indywidualnych potrzeb klienta już na etapie zakupu.
Jeśli mini pasuje do Twojej osobistej historii (i nie masz zbyt długich nóg!), wtedy posiadanie takiego samochodu będzie bardzo kuszące – poruszając się nim, będziesz wzmacniał napisaną przez siebie historię (self-written story). Zobaczysz siebie jako kogoś trochę innego. Zobaczysz coś z brytyjskiej kultury i brytyjskiego dziedzictwa. Uwierzysz, że jesteś kreatywny. Mini nie jest dla każdego, ale ci, dla których jest, darzą go bezgraniczną miłością.
Jeśli wszystko zaczniesz projektować na potrzeby precyzyjnie określonego klienta, doprowadzisz do wykluczenia spośród potencjalnych odbiorców marki wielu ludzi. Jednak dla tych wybranych staniesz się jedyną marką, która będzie w stanie rozwiązać ich problemy, spełnić ich cele lub wpisać się w ich tożsamość.
Pomożesz im stać się bohaterem ich własnej historii. Pomożesz im napisać tę historię. Dlatego sztuka tworzenia charyzmatycznej marki opiera się na odwadze. Chodzi o skoncentrowanie się na tym, dla kogo jesteś i dlaczego istniejesz (poza zarabianiem pieniędzy), a także dlaczego klientom powinno na Tobie zależeć.
Sztuka tworzenia charyzmatycznej marki opiera się na odwadze. Chodzi o skoncentrowanie się na tym, dla kogo jesteś i dlaczego istniejesz (poza zarabianiem pieniędzy), a także dlaczego klientom powinno na Tobie zależeć
Zostańmy na chwilę w Wielkiej Brytanii, a konkretnie w Londynie, przy Brompton Road, gdzie znajduje się jedna z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych miasta. Co więcej, jest ona również doskonałym przykładem wyróżnienia się (differentiation). W jaki sposób Harrods stał się jedynym domem towarowym na świecie, który musi odwiedzić każdy turysta?
Harrods jest bardzo ciekawą marką. Chodzi w niej głównie o jakość i luksus. Sklepy nimi emanują. Kiedy odwiedzasz Harrodsa, budujesz doświadczenie, które będziesz pamiętał – poznajesz historię, o której możesz opowiedzieć przyjaciołom i rodzinie. Jeśli chcesz zasmakować w brytyjskim stylu oraz zobaczyć coś wartościowego, to bez wątpienia powinieneś pójść do Harrodsa.
Jak udało im się stworzyć znaczenie? Potrzebne były lata koncentracji. Koncentracji na wyrafinowaniu, doborze produktów, dotrzymywaniu obietnic. W Harrodsie przechowywane są najlepsze i najdroższe dobra świata. Chodzi o lata opowiadania wkoło tej historii i podawania jej klientowi w taki sposób, aby pasowała do jego pragnień i celów.
No dobra, światowe marki brytyjskie nie stanowią dla Ciebie wyzwania, ale czy znasz jakieś polskie marki? A może znasz taką, która dobrze prowadzi działania brandingowe? Czy trafiłeś na londyńską firmę Eve Sleep, której założycielami jest dwóch Polaków?
Jeśli mam być szczery (i proszę, nie znienawidźcie mnie za to), to niewiele wiem o Eve Sleep i nie potrafię wymienić żadnej polskiej marki. Myślę, że w Polsce jest wciąż wiele do zrobienia w dziedzinie brandingu i warto byłoby przenieść tu filozofię marki, aby pomóc firmom wyróżnić się na rynku.
Na pewno jest wiele do zrobienia! Ale porozmawiajmy trochę o książkach. Wydaje mi się, że da się znaleźć coś, czego brakuje w obecnie dostępnych publikacjach. Stosunkowo łatwo jest napisać o tym, czym jest marka, na czym polega branding, ale znacznie trudniej to wszystko wprowadzić w życie. Brakuje konkretnej recepty na to, co robić i jak to robić.
Z doświadczenia wiem, że większość firm ma nikłą wiedzę na temat brandingu, a nawet jeśli liderzy coś wiedzą, to nie czują się na siłach, aby podjąć ryzyko samodzielnego prowadzenia procesu. Myślisz, że to możliwe, aby stworzyć instrukcję, która krok po kroku przeprowadzi niedoświadczonego brand managera przez proces, który pozwoli mu stworzyć silną markę?
Zgadzam się, że nie ma na rynku zbyt dużego wyboru książek, jeśli ktoś szuka praktycznej wiedzy czy poradnika, po który można sięgnąć przy budowaniu marki. Właśnie dlatego napisałem swoją książkę („Storyategy”), która opisuje sześć prostych kroków.
Jednak myślę, że chociaż branding jest bardzo prostą koncepcją, to trudno ten proces przeprowadzić. Dzieje się tak dlatego, że obejmuje on wszystkie działy w firmie. Wciąż nie jesteśmy przygotowani na to, aby zarządzać swoim biznesem z perspektywy klienta. Wolimy patrzeć na niego z naszej perspektywy.
Strategia marki stoi na samej górze biznesu i każda decyzja podejmowana w jej ramach musi stawiać w centrum klienta. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia w ten sposób.
Jeśli marka ma zostać zrozumiana przez odbiorcę, to wymaga to zharmonizowania zespołu kierowniczego (to musi być zespół, który czuje markę, myśli o marce i działa w jej imieniu), a następnie zharmonizowania wszystkich zespołów, które znajdują się pod jej kierownictwem. To bardzo trudne dla współczesnego biznesu.
Dlatego możesz sięgnąć po prostą książkę (np. moją), w której znajdziesz proste kroki, jakimi możesz w prosty sposób podążać. Jednak ze względu na to, że każdy biznes jest inny i pełen różnych typów osobowości, to faktyczne działanie może być wyzwaniem. Obecnie szukam prostej odpowiedzi, która rozwiąże ten problem – właśnie dlatego płacą mi jako konsultantowi za to, abym wszedł do środka i pomógł biznesowi. Moje życie byłoby łatwiejsze, gdyby istniało proste rozwiązanie problemów komunikacyjnych.
Wyprzedziłeś moje pytanie o książkę. Tak więc może tylko doprecyzuj, o czym jest „Storyategy”.
„Storyategy” jest o tworzeniu znaczących marek (meaningful brands). Zawiera najpotężniejsze idee, na które trafiłem i których użyłem do tego, aby odkryć, zdefiniować i ożywić historię marki (brand story). Opisuję sześć prostych kroków, które możesz samodzielnie wykonać. Każdy rozdział zawiera teorię oraz ćwiczenia dla zespołów przywódczych. Książkę napisałem w taki sposób, aby łatwo można było ją przeczytać i przetrawić. Jest łatwa do zrozumienia. Jeśli ją przeczytasz, to może Ci ona pomóc odblokować moc Twojej marki dzięki strategii brandingowej opartej na storytellingu.
Aby dobrze robić branding, musisz mieć biznes uporządkowany od wewnątrz. Musisz być autentyczny. Twoja komunikacja musi współgrać z prawdą o Tobie – o Twojej firmie i marce
Jakie kluczowe obszary działalności powinno się wziąć pod uwagę, aby dobrze prowadzić działania brandingowe?
Powiedziałbym, że aby dobrze robić branding, trzeba się skoncentrować na zespole przywódczym. Czy jego członkowie rozumieją branding? Czy rozumieją swoją markę? Czy wszyscy widzą ją w ten sam sposób? Jeśli nie, to jest to na pewno obszar, nad którym trzeba popracować w pierwszej kolejności.
Kolejnym krokiem jest weryfikacja, w jaki sposób budujesz swoją kulturę organizacyjną. Czy robisz to w taki sposób, aby Twoi ludzie w każdym kontakcie z klientami odzwierciedlali filozofię leżącą u podstaw marki? Oczywiście musisz też pomyśleć o doświadczeniu klienta (customer experience). Koniecznie skup się na tym, co produkujesz i w jaki sposób to dostarczasz. Każda interakcja i każdy punkt styku oraz każda rzecz, którą produkujesz, muszą być zaprojektowane (designed) tak, aby konkretnemu klientowi, którego chcesz zainteresować i któremu chcesz pomóc, dawały dodatkową wartość.
Musisz stworzyć autentyczne doświadczenie wokół swojego celu – istnienia firmy – zarówno dla klientów, jak i dla zespołu.
Ostatecznie musisz pomyśleć o komunikacji i pozycjonowaniu. Na to powinno się patrzeć na samym końcu procesu, a nie na jego początku. Moim zdaniem często skaczemy do tego miejsca, przez co ludzie odpowiedzialni w firmach za branding myślą, że polega on na fontach i znakach. Prawda jest taka, że one to tylko końcowe muśnięcie farbą. Aby dobrze robić branding, musisz mieć biznes uporządkowany od wewnątrz.
Musisz być autentyczny. Twoja komunikacja musi współgrać z prawdą o Tobie – o Twojej firmie i marce.
Kto był Twoim mentorem, nauczycielem? Kto miał na Ciebie największy wpływ?
Jeśli mam być szczery, to czuję, że jestem trochę jakby zagubioną duszą [śmiech]. To pewnie brzmi smutno! Nie wiem, skąd to się bierze, ale zazwyczaj patrzę na świat inaczej. Zazwyczaj nie jestem zadowolony z tego, jak się rzeczy mają, i nieustannie szukam możliwości polepszenia obecnej sytuacji, nawet jeśli nikt mnie o to nie prosi. To jest częścią mojego mózgu.
Jeśli miałbym wskazać kogoś konkretnego, to byłby nim mój ojciec. Jest niezwykle wnikliwym i sceptycznym człowiekiem, a jego wgląd w ludzką naturę i w to, jak ludzie myślą, jest dla mnie bardzo cenny. Zwłaszcza kiedy myślę o markach i budowaniu kultury organizacyjnej.
W ostatnim czasie ogromny wpływ miała na mnie działalność Marty’ego Neumeiera. Spotkał mnie zaszczyt, że Marty był moim mentorem, a jego sposób myślenia miał ogromny wpływ na moją pracę. Każdemu, kto chce się zajmować brandingiem, zdecydowanie polecam kurs Level C
(www.levelc.org), który Marty prowadzi na całym świecie. Miałem szczęście i przywilej pracować z nim nad kilkoma projektami, dostałem też szansę uczestnictwa w pierwszym kursie w Londynie. To było wspaniałe.
Czytam też dużo książek, które wpłynęły i wciąż wpływają na mój sposób myślenia. Jedną z takich pozycji jest publikacja Margaret Mark i Carol S. Pearson na temat archetypów – „The Hero and The Outlaw”.
Jakie jest Twoje największe marzenie – zawodowe i osobiste?
Moim największym marzeniem jest przenieść się z rodziną (moją żoną i trójką dzieci) na wieś i wychować dzieci blisko natury. Aby to zrobić, muszę rozwinąć swój biznes konsultingowy do poziomu, który pozwoli mi pracować zdalnie. Cały czas dążę do spełnienia tego marzenia.
Zobacz artykuł w wersji angielskiej
Rozmawiał Łukasz Murawski