Nowa odsłona algorytmu Pingwin była długo wyczekiwana przez specjalistów zajmujących się SEO (optymalizacją stron internetowych pod kątem wyszukiwarek). Wynikało to z faktu, że już poprzednie wersje algorytmu, w dużym stopniu zmieniły metody promowania serwisów www oraz sposób konsumowania rezultatów jakie dostarcza Google.
Z tego artykułu dowiesz się:
- jak działa aktualizacja Pingwin,
- jak zmiany algorytmu wpływają na wyniki finansowe Google na giełdzie NASDAQ,
- jak zmienił się sposób korzystania z Google na przestrzeni ostatnich 10 lat.
Za co odpowiada Pingwin? Skupia się on przede wszystkim na badaniu jakości odnośników prowadzących do poszczególnych witryn internetowych. Co przez to rozumieć? Jeśli strona A jest wysoko oceniana przez Google (jest poprawnie zoptymalizowana, przyjazna dla użytkowników, posiada unikalną i wartościową treść), umieszczenie na niej odnośnika do strony B będzie dla tej drugiej korzystne. Dodatkowo link powinien mieć odpowiedni format – najlepiej by był adresem url lub nazwą marki czy firmy, do której się odnosi.
Pingwin to algorytm koncentrujący się na szukaniu tzw. nienaturalnych linków, umieszczonych na bezwartościowych stronach, hurtowo kupowanych przez właścicieli witryn, skonstruowanych według schematu exact anchor match (gdzie odnośnik ma postać słowa kluczowego pokrywającego się z treścią strony, często nadmiernie na niej umieszczanego). Kara za tego typu praktyki jest prosta, ale wyjątkowo bolesna dla właścicieli stron internetowych – ukarana witryna spada w wynikach wyszukiwania na kluczowe hasła dla firmy/sklepu, co utrudnia odnalezienie jej oferty przez użytkowników sieci. Trudniej wówczas dotrzeć do odbiorcy ze swoimi produktami czy usługami, a to przekłada się na straty finansowe.
Słuchaj „Marketer+” Podcast
Nadchodzi „nowy” Pingwin
Uderzenie nastąpiło 18.10.2014 roku. A dokładnie w nocy z 17-ego na 18-ego października. Wówczas osoby związane z branżą SEO (na całym świecie) zaczęły dostrzegać zmiany pozycji monitorowanych przez siebie stron na konkretne hasła. Jak takie zmiany wyglądają? Najczęściej są to nagłe i następujące na dużej liczbie fraz spadki pozycji notowanej w wynikach wyszukiwarki o kilkanaście lub kilkadziesiąt miejsc w dół w wyszukiwarce. Obrazuje to choćby następujący wykres, na którym wyraźnie widać datę i skalę spadku:
[opis]Ilustracja na podstawie wyników z systemu www.seostation.pl[/opis]
[zrodlo]Opracowanie własne[/zrodlo]
Gołym okiem widać, że już kilka dni wcześniej hasło zmieniało swoją pozycję w wyszukiwarce, zaś apogeum spadku nastąpiło właśnie w dniu wprowadzenia algorytmu Pingwin 3.0.
Wzbudziło to, jak zawsze, dużą nerwowość w branży. Osoby odpowiedzialne za utrzymanie stron swoich klientów na jak najwyższych pozycjach, muszą dbać o to, by owych pozycji nie stracić na rzecz konkurencji. Wprowadzenie takiego algorytmu jak Pingwin, powoduje pewien chaos, a wyniki mogą zmieniać się nawet przez kilka tygodni, zanim na nowo się ustabilizują. To trudny czas zarówno dla specjalistów SEO, jak i dla ich klientów, jednak pamiętać należy, że to wyszukiwarka Google gra tu główną rolę, a jej właściciele mają prawo do ciągłego jej aktualizowania i do zmieniania reguł i wytycznych dla webmasterów.
Jak działa Pingwin?
Efekty jego działalności oraz wstępne informacje odnośnie celu „wypuszczenia” tego algorytmu przez Google, opisane zostały wcześniej. Skąd jednak algorytm wie, w jaki sposób poruszać się po stronach, jak je oceniać i na jaką skalę karać? Na te pytania odpowiedź znają jedynie pracownicy Google, ale eksperci działający w branży SEO od lat szybko wyciągnęli wnioski… Ale wcześniej – odrobina historii.
We wczesnych latach działania wyszukiwarki Google, webmasterzy szybko zorientowali się, że aby podnieść rangę strony w wynikach wyszukiwania, wystarczy pozyskać dla niej odpowiednią liczbę odnośników. Jakość nie grała tu roli. W ten sposób, przez lata, tworzony był w wyszukiwarce prawdziwy „śmietnik” bezwartościowych stron, katalogów stron czy „blogów” zakładanych jedynie po to, by pozyskać z nich kolejny link dla własnego serwisu. Google postanowiło wypowiedzieć wojnę takim praktykom i stąd kolejne zmiany w algorytmach, mające uporządkować wyniki wyszukiwania i usunąć spam z indeksu Google.
Wracając teraz do najnowszej broni Google, czyli Pingwina 3.0 – tu eksperci są raczej zgodni. Większość uważa, że w najlepszej sytuacji są strony, do których prowadzą linki zdywersyfikowane:
- pochodzące z różnych źródeł;
- mające różne anchory (czyli po prostu nazwy);
- mają zróżnicowane atrybuty: nofollow (link, przenoszący użytkownika na stronę, ale nie przekazujący stronie „mocy” z serwisu wyjściowego) i dofollow (przenoszą użytkownika na stronę i dodatkowo przekazują jej część „mocy” serwisu wyjściowego);
- mają format tekstu;
- mają format grafiki.
Tak duże zróżnicowanie źródeł pochodzenia linków, dobrze wróży witrynie, która powinna dość łagodnie zareagować na marsz Pingwina przez kolejne strony.
Pingwin a przeciętny użytkownik internetu
Dla zwykłego internauty, aktualizacja algorytmu jest właściwie niezauważalna. Być może zwróci on uwagę na to, że po wpisaniu w wyszukiwarkę Google hasła, z którego często korzysta (np. modna odzież), wyniki będą nieco inne niż w przeszłości. Znane mu „z widzenia” sklepy internetowe znajdzie dopiero na drugiej czy trzeciej stronie wyników. Zwykle jednak użytkownicy szukający w sieci informacji, poprzestają na przejrzeniu kilku do kilkunastu pierwszych stron zasugerowanych im przez wyszukiwarkę. To kwestia przeświadczenia, że jeśli jakaś witryna zajmuje wyższe miejsce, z pewnością jest dobra – w końcu tak wysoko umieściło ją samo Google.
Pingwin a wyniki finansowe Google
Silną korelację pomiędzy ceną akcji firmy Google notowanej na NASDAQ, a datą wprowadzenia kolejnych aktualizacji dostrzega dr Artur Strzelecki z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. – NASDAQ to pozagiełdowy, regulowany rynek akcji w Stanach Zjednoczonych. W przeddzień wprowadzenia dużych aktualizacji w wyszukiwarce Google, o których nikt nie wie poza spółką, cena akcji jest na niskim poziomie. Wtedy, być może nie całkiem przypadkowo, zostaje wprowadzona aktualizacja i akcje następnie zaczynają szybować do góry. Poprzednia aktualizacja Pingwina wprowadzona w październiku 2013 roku, podniosła kurs akcji o 15% w ciągu tygodnia. Dotychczasowa aktualizacja sprawiła, że słupki Google nieustannie„świecą się” kolorem zielonym – mówi dr Strzelecki.
[opis]Wynik Google notowany przez NASQAD oraz moment wprowadzenia Pingwina 3.0[/opis]
[zrodlo]Google Finance[/zrodlo]
Jeśli chodzi o rzeczywiste dane finansowe to zysk Google’a w trzecim kwartale 2014 roku spadł o 5% w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku i wyniósł 2,8 mld dolarów. W reakcji na te informacje w handlu posesyjnym notowania firmy, przed publikacją najnowszej wersji Pingwina, spadły o 3%.
Monopolistyczna pozycja Google
Przez lata wyszukiwarka Google zdobyła dominującą pozycję na rynku. Obecnie w Polsce posiada 96% rynku wyszukiwania. Pozostała, drobna część należy do innych wyszukiwarek, co wynika raczej z nieświadomości użytkowników, którzy nie orientują się, że korzystają z innego narzędzia niż Google. Mamy zaufanie do wyszukiwarki, ponieważ jesteśmy przeświadczeni, że prezentuje zawsze dobre i adekwatne do naszych zapytań rezultaty. Jak już wcześniej zauważono, wyszukiwarka zmienia się po to, aby być lepszą dla użytkowników. Internauci jednak nie pozostają w miejscu i również korzystają z wyszukiwarki w inny sposób, niż miało to miejsce chociażby kilka lat temu. Coraz częściej korzystamy z wyszukiwarki w smartfonie czy tablecie i w inny sposób odczytujemy wyniki. Jesteśmy zmuszeni do odczytywania danych wertykalnie, z góry na dół, bo taką charakterystykę mają ekrany mobilne.
Jak zmienił się sposób korzystania z Google?
Typowa strona z rezultatami wyszukiwania w 2005 roku zawierała 10 rezultatów pochodzących z wyników naturalnych oraz maksymalnie osiem wyników sponsorowanych. Kevin Lee z amerykańskiej firmy Did-it.com przedstawił w 2005 roku interesujące wyniki badań przeprowadzone przez konsorcjum trzech firm – Eyetools, Enquiro i Did-it.com. Badania dotyczyły percepcji wyników wyszukiwania przez użytkowników. Lee dokonał analizy i wyznaczenia obszarów strony wyników wyszukiwania, na które użytkownicy najczęściej kierowali wzrok. Zostały także zidentyfikowane miejsca, w które kliknęli użytkownicy w poszukiwaniu interesujących informacji. Badanie było prowadzone na 50-cio osobowej próbie. Graficzna reprezentacja wyników badań pokazuje, że szczególną wagę użytkownicy przywiązują do pierwszych trzech wyników wyszukiwania. Na te wyniki spojrzało blisko 100% badanych osób. Czwarty wynik wyszukiwania zauważało nie więcej niż 85% badanych, zaś wyniki 6-10 zainteresowały mniej niż połowę badanych.
[opis]Obszar percepcji wzrokowej użytkowników Google w 2005 roku[/opis]
[zrodlo]Enquiro[/zrodlo]
Lee zauważył, że odwiedzający oglądają stronę według zasady przypominającej wygląd litery „F”. W pierwszej kolejności obserwują wyniki naturalne w poszukiwaniu interesujących ich informacji, a następnie, jeśli treść przyciągnie ich wzrok, patrzą zwracają uwagę na wyniki linków sponsorowanych. Wizualizacja wyników badania przedstawia ich obszar, który został nazwany przez Lee „złotym trójkątem” (ang. golden triangle). Złoty trójkąt obejmuje obszar, w którym największa liczba badanych kierowała swoją uwagę. Użytkownicy w większości wypadków czytali tylko początek opisów strony. Zainteresowanie pierwszymi wynikami oraz lewą stroną spowodowało, że obszar, jaki obserwują użytkownicy tworzy trójkąt.
Do 2014 roku Google wprowadziło wiele usług rozszerzających podstawowe funkcje wyszukiwania. Do najbardziej znanych należą:
- wyniki firm lokalnych prezentowane na mapie,
- wiadomości wyświetlane z Grafu Wiedzy,
- miniatury graficzne dla filmów i przepisów kulinarnych oraz oceny w postaci gwiazdek,
- wyniki pochodzące z wiadomości prasowych,
- karuzela wyników, np. tytuły filmów w których grał jeden aktor.
Wobec wyżej wymienionych zmian, zmienia się także sposób przeglądania listy wyników wyszukiwania. W 2014 roku, firma Mediative, w którą została wchłonięta wykonująca poprzedni eksperyment firma Enquiro, przedstawiła badanie jak obecnie korzystają użytkownicy z wyszukiwarki Google. W tym roku użytkownicy wyszukiwarki nie patrzą już według zasady złotego trójkąta, ponieważ pierwsze rezultaty naturalnych wyników wyszukiwania nie zawsze znajdują się w lewym górnym narożniku przeglądarki, co zmusza internautę do szukania ich w innym miejscu, np. poniżej linii przełamania. Drugim powodem zmiany jest sposób korzystania z urządzeń mobilnych, które uczą użytkowników poszukiwania informacji w sposób wertykalny, a nie horyzontalny. Korzystający z wyszukiwarki, chce jak najszybciej odnaleźć ścieżkę do niezbędnej mu treści.
[opis]Obszar percepcji wzrokowej użytkowników Google w 2014 roku[/opis]
[zrodlo]Mediative[/zrodlo]
Z czasem, zmieniła się również liczba przeglądanych przez internautów wyników oraz czas poświęcony na przeczytanie jednego rezultatu. Typowy użytkownik sprawdza więcej stron, ale każdej z nich poświęca mniej czasu. Obecnie przejrzenie jednego wyniku zajmuje nam 1,17 sekundy, kiedy w 2005 roku były to dwie sekundy. Ponadto wyniki, które znajdują się na pozycjach 2-4 zyskują więcej uwagi, niż w ubiegłych latach. Nadal pozycja „TOP1” w wynikach wyszukiwania przyciąga najwięcej kliknięć, według badania to prawie 33% bez względu na to, jaki nowy element znajdzie się w wynikach wyszukiwania.
Podsumowując, jedyną stałą rzeczą w Google jest nieustanna zmiana. Być może dlatego właśnie, ta firma jest ciągle liderem na rynku wyszukiwarek. Nie zaprzestała bowiem poszukiwań nowych funkcji i rozwiązań, które stale wprowadza do swojego flagowego produktu.
[kreska]Warto doczytać:
1. S. Jakubiec, „Google Pingwin – co analizuje i jak z niego wyjść”.
2. A. Strzelecki, „Pierwsza pozycja w Google daje 33% CTR w 2013 roku – case study”.