Reklama internetowa typu display, mimo bardzo dużego zasięgu, od lat wypada gorzej pod względem efektywności od typu search. Wkrótce jednak ta sytuacja może się odwrócić – wszystko za sprawą RTB i danych, szczególnie tych o intencjach zakupowych użytkowników.
Z tego artykułu dowiesz się:
- czym różni się reklama typu search od display,
- jaką wartość do display wnosi RTB,
- w jaki sposób dane o intencjach zakupowych użytkowników pomagają marketerom,
- co czeka display w przyszłości.
Po triumfie w pierwszych latach XXI wieku, już w drugiej połowie dekady reklamę typu display dotknął kryzys. Działo się tak głównie za sprawą rosnącej w siłę reklamy typu search, opartej na wynikach wyszukiwania w najpopularniejszych wyszukiwarkach, szczególnie w Google (źródło: IAB Europe AdEX Report 2009, Published September 2010). W kolejnych zestawieniach wydatków na reklamę online w Polsce można było zauważyć rosnące udziały search kosztem reklamy displayowej. Oczywiście wśród czołowych reklamodawców brandingowych display cały czas miał się dobrze – był i nadal jest istotnym elementem budowania zasięgu i świadomości marek. Search wzrastał głównie za sprawą drobniejszych reklamodawców (także na rynku e-commerce), którzy mieli większe oczekiwania co do szybkiego zwrotu środków zainwestowanych w reklamę tu i teraz. Długoterminowy proces budowania świadomości marki w szerokim audytorium był dla nich zbyt kosztowną inwestycją obarczoną dużym ryzykiem. Często też charakter oferowanych produktów lub usług nie uzasadniał inwestowania w budowanie marki.
Search – dla kogo i dlaczego?
Na popularność reklamy typu search wśród marketerów ogromny wpływ ma jej charakter i specyfika działania. Jak to wygląda w praktyce? Użytkownicy wpisują bardzo konkretne zapytania i frazy do wyszukiwarki. To oznacza, że są zainteresowani danym produktem czy usługą, szukają ich tu i teraz i co najważniejsze – oczekują zaprezentowania dostępnych ofert w tym samym momencie. Możliwość odpowiadania klientowi na konkretne pytanie wprowadza działania reklamowe tego typu na poziom dialogu na linii konsument–marka, w którym potrzeby klienta są zaspokajane w czasie rzeczywistym.
Słuchaj „Marketer+” Podcast
Search nie jest więc reklamą w klasycznym pojmowaniu tego słowa, jak ta znana z gazet, billboardów czy telewizji. Można zaryzykować stwierdzenie, że wraz z powstaniem reklamy typu search i dostarczaniem bardzo precyzyjnych danych w czasie rzeczywistym narodziły się big data.
Wraz z popularyzacją reklam typu search zmieniały się oczekiwania marketerów co do działań display, szczególnie jeśli chodzi o sposób oceny i rozliczania kampanii reklamowych. Elementem łączącym te dwa typy, czy może raczej zbliżającym je do siebie, okazał się model zakupu powierzchni zwany Real Time Bidding (RTB).
Jak RTB wygląda w praktyce?
Przykład:
Jeżeli wiesz, że dany użytkownik oglądał w tym tygodniu witryny motoryzacyjne, to możesz tę wiedzę wykorzystać do emisji reklamy najnowszego modelu samochodu, bez względu na to, że w momencie wyświetlania odbiorca będzie w witrynie np. o tematyce sportowej. Takie podejście pozwala w istotny sposób przybliżyć reklamę display do reklamy search. Poprzez śledzenie zachowań internautów i reagowanie na ich dynamicznie zmieniający się profil behawioralny możliwe było bardzo wysokie dopasowanie emitowanej reklamy w grupie celowej.
Jak wskazuje podany wyżej przykład, główne założenie RTB jest takie, że zakup powierzchni mediowej opiera się nie na zawartości tematycznej witryn, ale na informacjach, jakie możesz zebrać w plikach cookies nt. aktywności użytkowników w sieci.
Takie podejście pozwoliło otworzyć całkiem nowy rynek dostawców danych. Okazało się bowiem, że można istotnie poprawiać kampanie displayowe poprzez odpowiedni dobór danych nt. użytkowników, ich zainteresowań i poszukiwań w sieci, a następnie na tej podstawie emitować im dopasowane kreacje reklamowe niezależnie od tego, w jakiej witrynie obecnie się znajdują. Część kampanii bazuje na danych o tzw. intencjach zakupowych użytkowników.
Intencje zakupowe jako kategoria danych
Rynek danych pozwalających na generowanie ponadprzeciętnych zwrotów dopiero się rozwija. Na początku dostępnych danych było niewiele oraz były one bardzo nieprecyzyjne i ogólne.
Przykład:
Sama informacja o tym, że ktoś interesuje się motoryzacją, niewiele wnosi do działań marketingowych. Realną wartość dają natomiast bardziej precyzyjne dane, pozwalające np. identyfikować użytkowników zainteresowanych konkretnym modelem auta z konkretnego rocznika. Przy niewielkiej ilości dostępnych danych na rosnącym rynku takie dodatkowe zawężanie jeszcze niedawno powodowało problemy z uzyskaniem odpowiedniego zasięgu w grupie celowej, a tym samym w prowadzeniu działań reklamowych w istotnej skali.
Dziś sytuacja zmienia się dynamicznie. Powstają coraz to nowe kategorie danych i więcej wydawców internetowych jest skłonnych monetyzować informacje nt. swoich użytkowników. Równocześnie sam proces zbierania i obróbki tych informacji jest coraz bardziej zaawansowany i precyzyjny.
Wśród wszystkich kategorii jedną z najbardziej pożądanych przez marketerów są intencje zakupowe, gdyż są one najbliżej, z metodologicznego punktu widzenia, właśnie reklamy searchowej. Intencje zakupowe są budowane w taki sposób, że zbierają dane nt. zainteresowania użytkowników zakupem konkretnych produktów, modeli czy marek w bardzo krótkim oknie czasowym. Chodzi o to, aby mieć pewność, że kupując profil osoby zainteresowanej np. najnowszą grą Wiedźmin 3: Dziki Gon i emitując takiej osobie dopasowaną reklamę, trafia się do jednostki, która wykazała taką intencję zakupową w ciągu np. ostatnich 24 godzin i jeszcze nie zakupiła produktu. Dopiero tak doprecyzowane dane stają się bardzo efektywnym narzędziem w rękach marketerów i pozwalają uzyskiwać skuteczność zbliżoną do reklamy typu search.
Ogólne kategorie tematyczne danych behawioralnych nie mają szans, aby budować istotną alternatywę dla działań w wyszukiwarkach. Rynek big data idzie właśnie w kierunku precyzji i dopasowania. Chodzi o dostępność coraz bardziej zróżnicowanych danych o intencjach zakupowych tu i teraz, które mogą być konsumowane przez reklamodawców momentalnie – jak tylko się pojawią. To rodzi trudności związane np. z długoterminowym planowaniem mediów, ale też korzyści, w szczególności dla użytkowników, którzy widzą tylko te reklamy, które ich interesują i które są dopasowane do ich potrzeb zakupowych. Można sobie wyobrazić, że za kilka miesięcy zarówno zakres dostępnych intencji zakupowych, jak i ich wolumen znacznie wzrośnie. Przyczyni się to do poprawy efektywności realizowanych przez reklamodawców działań reklamowych w display.
Patrz na to, czego szukają użytkownicy
Ci, którzy sparzyli się na reklamie RTB w ostatnich latach, dziś powinni bardzo uważnie ten rynek obserwować. Jego rozwój, zarówno pod kątem jakości, jak i dostępności danych, jest szybszy i niewątpliwie jeszcze przyśpieszy w kolejnych latach (źródło: Raport Programmatic 2015, Internet Standard). Warto zatem nie tylko wejść jeszcze raz w tego typu działania, mimo wcześniejszych niepowodzeń, ale też na dobre się na tym rynku zadomowić. Jego rozwój przyczyni się w kolejnych latach do wzrostu efektywności wszelkich działań reklamowych, a precyzyjne dopasowanie przekazu reklamowego do potrzeb użytkowników być może powstrzyma coraz większą ich część od masowego korzystania z Adblocka. Oby tak się stało.