Zwiększona liczba wysłanych e-maili sprawia, że providerzy zaczęli patrzeć na wiadomości marketingowe surowszym okiem, w efekcie czego duża ich część nigdy nie dotrze do adresatów. Pojawia się więc pytanie, co musisz zrobić, żeby zapobiec tej sytuacji i utrzymać wysokie wskaźniki OR i CTR. Zasadniczo mamy tutaj dwie możliwości: albo na bieżąco będziesz śledzić zmiany w politykach antyspamowych u providerów, albo każdą wysyłkę musisz weryfikować spam testem, który – oceniając ją pod kątem technicznym – w prosty sposób pozwoli Ci radykalnie podnieść wskaźnik dostarczalności!
Tsunami e-maili w liczbach
Żeby unaocznić sobie skalę zjawiska, warto sięgnąć po liczby. Z Raportu Bezpieczeństwa E-Mail 2021 wynika, że w samym tylko 2020 roku każdego dnia wysłano ponad 306 mld wiadomości e-mail, czyli o 13 mld więcej niż w 2019 roku. Duży w tym udział miały masowe wysyłki, które coraz chętniej wykorzystywane są przez marki do promocji ich usług i produktów. Niestety, z perspektywy marketingowców niepokojącą informacją jest fakt, że providerzy na zwiększenie wolumenu zareagowali bardziej wyczulonymi filtrami antyspamowymi. Efekt? Aż 17% poprawnych wysyłek nie zostaje dostarczonych do odbiorcy.
Wysyłka e-maili: zestaw dobrych praktyk w pigułce
Mimo że zasady antyspamowe regularnie ulegają delikatnym zmianom, jesteśmy w stanie – w bardzo dużym skrócie – wymienić kilka uniwersalnych reguł, które pozwalają zwiększyć wskaźnik dostarczalności. Należą do nich m.in. dobrze skonfigurowane uwierzytelniania SPF, DKIM i DMARC, które zabezpieczają Twoją wysyłkę. Co więcej, warto odpowiednio sformatować adres, z którego nadajesz wysyłkę poprzez zastąpienie nazwy firmy innym słowem wskazującym na charakter komunikacji, np. zamiast nazwa-firmy@nazwa-firmy.pl powinieneś skorzystać z newsletter@nazwa-firmy.pl). Unikaj także adresu noreply czy znaków specjalnych w tytule.
Słuchaj „Marketer+” Podcast
W kwestii samej treści unikaj dużego nagromadzenia słów typowo sprzedażowych, np. promocja czy obniżka. Filtry antyspamowe wyczulone są także na zbyt dużą ilość tekstu z linkami, liczbami i znakami specjalnymi. Umieszczając linki, musisz jednocześnie pamiętać, by pochodziły one z domen o odpowiedniej reputacji. Nie mniejsze znaczenie ma także stosunek grafik do tekstu, które są umieszczone w kreacji. Zadbaj także o dobrą reputację nadawcy, która w dużej mierze uzależniona jest od wskaźnika czytalności e-maili. Wpływ na nią ma także fakt, czy korzystasz ze specjalnego adresu IP, czy ze współdzielonego, z czego ta pierwsza opcja może pozwolić Ci wypracować lepszą dostarczalność.
Do dobrych praktyk można też zaliczyć regularne sprawdzanie, czy Twoja domena lub serwer nie znalazły się na czarnej liście. Warto pamiętać, że jeżeli do takiej sytuacji dojdzie, musisz niezwłocznie zgłosić się do providera z prośbą o delisting. Oczywiście, zasad jest znacznie więcej, a poznanie ich wszystkich wymaga czasu. Na całe szczęście obecnie nie musisz wszystkich reguł uczyć się na pamięć, ponieważ na rynku dostępne są narzędzia, które same wskażą Ci luki, podpowiadając, co należy zrobić, aby wiadomość nie została „odsiana” przez antyspamowe filtry.
MailChecker: narzędzie ułatwiające życie każdego marketingowca!
Jednym z najciekawszych rozwiązań, które pozwala na szybką weryfikacji e-maili marketingowych oraz transakcyjnych, jest MailChecker. Ten spam test kładzie nacisk na rozbudowaną analitykę, dając odpowiedź na wiele kluczowych pytań, wliczając w to: jak przygotować e-maile, jak je uwierzytelnić i jak formatować kreacje, by zapewnić najwyższą możliwą dostarczalność.
W odróżnieniu od konkurencyjnych narzędzi MailChecker skupia się bardziej na technicznych aspektach. Przykład? To właśnie on jako jedyny sprawdza certyfikat S/MIME, czyli cyfrowy podpis komunikacji e-mail. Użytkownicy mogą także zweryfikować poprawność najnowszego standardu BIMI, który umożliwia niektórym skrzynkom pocztowym – tj. z grupy Verizon Media, Google czy Fastmail – wyświetlanie przesyłanych w wiadomościach logotypów. Z kolei o skuteczności rozwiązania może świadczyć także fakt, że rozwijane jest przy wsparciu wieloletniego know-how platformy EmailLabs, która jest jego partnerem technologicznym.
MailChecker: jak to działa?
MailChecker został udostępniony jako darmowe narzędzie przeglądarkowe, które oferuje intuicyjną obsługę. Musisz jedynie wejść na stronę Mailchecker.net, na której automatycznie generowany jest adres e-mail, na który wysyłamy naszą kreację marketingową lub transakcyjną. By zweryfikować wynik, następnie musisz kliknąć przycisk „Sprawdź wynik”. Rezultat zostanie wyświetlony w skali od 0 do 100%, z czego jedynie wyniki powyżej 90% pozwalają założyć, że wiadomość nie trafi do zakładki spam.
Analiza MailChecker sprawdza wszystkie, z punktu widzenia providerów, strategiczne elementy wysyłki, weryfikując np., czy linki i załączniki są zawirusowane lub uszkodzone. Monitorowane są także problemy, np. z uwierzytelnieniem wysyłki, prawidłowością kreacji. Otrzymasz również informacje, jeśli Twoja domena znajduje się na czarnej liście.
Składowe analizy zostały podzielone na pięć głównych grup tematycznych. Pierwszą z nich jest sekcja Nagłówki, która weryfikuje ich poprawność pod kątem dostarczalności, sprawdzając przy tym zabezpieczenia SPF, DKIM, DMARC czy podpis cyfrowy S/MIME.
Sekcja Body skupia się na poprawności tekstu i URL wiadomości, dlatego weryfikowane są takie elementy jak złożoność zdań, stosunek grafik do tekstu czy poprawność kodu HTML. Z kolei IPS & DNS pozwala odpowiedzieć na pytanie, czy ustawienia dostawcy SMTP są prawidłowe. Ta sekcja oferuje jednocześnie możliwość sprawdzenia, czy obecne są uwierzytelnienia (SPF, DKIM, DMARC). Użytkownik może także określić ich poziom zabezpieczeń.
Nie zabrakło także sekcji Antywirus i Antyphishing, dzięki której możesz zweryfikować, czy wiadomość wraz z załącznikiem nie zawierają złośliwego oprogramowania. MailChecker obniży jednocześnie wynik końcowy, jeśli e-mail przypominać będzie wiadomość phishingową. Ostatnią sekcją jest Czarna Lista, która umożliwia Ci szybkie sprawdzenie, czy IP/domena, z której odbywa się wysyłka, nie została wpisana na jedną z czarnych list (tzw. RBL-i).
Obok samego feedbacku możesz liczyć także na szczegółowe instrukcje, pozwalające uzupełnić wszystkie luki. Po kliknięciu przycisku drop-down otrzymasz dostęp do szczegółów wraz z dokładnym opisem błędów, co pozwala w prosty sposób zoptymalizować wysyłkę pod wymagania providerów.
Oczywiście istnieją przypadki, w których pomimo pozytywnego wyniku uzyskanego w MailCheckerze poziom dostarczalności nadal będzie niezadowalający. Mowa o sytuacji, w której ktoś oznaczy Twoją wiadomość jako spam, co automatycznie obniża reputację nadawcy. Stąd tak ważne jest dbanie o odpowiednie zaangażowanie Twoich odbiorców.
Warto nadmienić, że narzędzie jest rozwijane w oparciu o samouczące mechanizmy, co przekłada się na fakt, że z każdym użyciem zwiększa się jego efektywność. Wkrótce, zgodnie z zapowiedziami twórców, możemy spodziewać się nie tylko dodania kolejnych parametrów do analizy, lecz także nowych wersji językowych.
Czasami nawet whitelistowanie nie pomoże…
Zwiększony wolumen wysyłanych e-maili sprawia, że coraz trudniej trafić z komunikatem do skrzynki odbiorców. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że 100-procentowej dostarczalności nie gwarantuje nawet whitelistowanie. Co prawda autoryzacja u providerów znacznie zwiększa na to szanse, natomiast jeżeli nie zastosujesz się do zasad antyspamowych, Twoja wysyłka i tak może zostać sklasyfikowana jako spam. By temu zaradzić, „na własną rękę” możesz śledzić zmieniające się polityki antyspamowe. Z perspektywy marketingowca jednak efektywniejszym rozwiązaniem wydaje się korzystanie z MailCheckera. Dlaczego? Narzędzie, monitorując globalne, jak i lokalne trendy, na bieżąco aktualizowane jest o nowe zasady antyspamowe, dlatego nie musisz niczego sam weryfikować, co w efekcie pozwala zaoszczędzić sporo czasu.
Z rozwiązania warto korzystać także w kontekście rezygnacji z ciasteczek pochodzących od podmiotów trzecich. Okazuje się, że ta decyzja może zaburzyć dotychczasowy status quo internetowego rynku reklamowego. W efekcie zespoły marketingu, zamiast czerpać z third-party cookies będą musiały pracować bardziej na własnych bazach, jak bazy CRM, w tym bazy e-mail. Możliwości personalizacji komunikatów reklamowych zostaną mocno ograniczone, dlatego aby lepiej poznać klienta, trzeba będzie wykorzystać swoje zasoby i możliwości. W przypadku komunikacji e-mail z pewnością pomocna będzie rozbudowana analityka e-mail. Dlaczego? Ponieważ w oparciu o nią możliwe będzie skuteczne docieranie do klientów.
Sprawdź MailChecker.net już dziś!
Materiał partnera