Nadal nie wiemy, jak wyginęły dinozaury. Ale wiemy, co wstrząsa światem marketingu. Przeżyliśmy kilka katastrof, a teraz próbujemy przetrwać zlodowacenie. Co przyjdzie po nim? Z pewnością kolejna nowoczesność. Mamy jednak różne do niej podejście. Jedni ją pokochają, drudzy znienawidzą. Perspektywa zależy od tego, czy jesteś członkiem plemienia wymierającego czy ekspansywnie zdobywającego odsłaniane terytoria.
Określenie „nowoczesny” bywa nacechowane pejoratywnie, choć wydaje się pozytywne. Mamy w sobie imperatyw rozwoju, wyglądamy nowości, ekscytujemy się przełomami. Gdyby nas jednak ktoś zawczasu zapytał, to niekoniecznie tak wyobrażaliśmy sobie nowoczesność. Zwłaszcza jeśli tkwimy w branży od lat.
Swego czasu przyjrzałem się rynkowi marketingu i zrozumiałem, że trwa tu cicha wojna, przypominająca to, co działo się w naturze i prehistorii człowieka. Najłatwiej jest ją opowiedzieć z perspektywy plemion. Osiadłych Mędrców, łowców Ninja i zaawansowanych Technobarbarzyńców. Każde z nich pojawia się w krainie Marketingu w innym czasie i ma własne podejście do jej kształtowania.
Prawie nikt nie pamięta, skąd przybyli Mędrcy. Poprzednia era Wieków Ciemnych nie sprzyjała rozwojowi Marketingu. Niektórzy mówią, że Mędrcy nauczyli się swojej sztuki od zamorskich plemion, w których marketingowa cywilizacja kwitła na długo przed Wielką Odwilżą. To oni pierwsi eksperymentowali z materią marketingową. Używali prymitywnych narzędzi, które dziś kurzą się w muzeach lub zmieniły swoje przeznaczenie, np. faks, wizytówka, kickback. Rozwinęli badania, pomogli urosnąć mediom, wyspecjalizowali się. W tych legendarnych czasach organizowali często pełne przepychu fety, mamili swoich klientów drogimi podarkami i zamorskimi wyprawami szkoleniowymi. O tej erze przepychu krążą już dziś tylko legendy. Mędrcy zbudowali świat Marketingu i wykorzystali wszystkie posiadane wtedy zasoby.
Krainę nawiedziła jednak powódź, a wraz z nią przypłynęli na szybkich łodziach łowcy Ninja, dysponujący nowymi zdolnościami. Mieszkańcy krainy zafascynowali się nieznanymi możliwościami. Także Mędrcy – sceptycznie nastawieni do nowinek, które uderzyły w ich bogactwo – wkrótce zapragnęli posiąść nowe moce. Była to ich strategia przystosowania, bo inaczej straciliby swoje tereny. Mędrcy nie lubili Ninja, o nie. Jednak ci z nich, którzy okopali się w swoich przyzwyczajeniach i pomstowali na barbarzyńskie zwyczaje najeźdźców, brak kultury i standardów, szybko stracili źródła utrzymania. Część natomiast przystosowała się do nowej sytuacji i opanowała nowe umiejętności.
Ninja mieli w sobie entuzjazm nuworyszów i początkowo posługiwali się swoimi technologicznie zaawansowanymi narzędziami w zadziwiająco toporny sposób. Od Mędrców nauczyli się pewnej finezji, jednak od początku cechowało ich przekonanie, że reprezentują nowoczesność, która zmiecie stare prawa Marketingu. Paradoksalnie sukces i popularność ich metod sprawiły, że sami stali się bogatsi, skonsumowali znaczną część zasobów i osiedli w dawnych przyczółkach Mędrców. Wkrótce to Ninja i ich metody trafiły do podręczników, zwłaszcza gdy sami zaczęli oni wydawać książki, które świat Marketingu przedstawiły w nowej perspektywie. Zagwozdką archeologów jest, dlaczego użyli w tym celu narzędzia, któremu wieszczyli upadek. Jedna z teorii głosi, że dzięki pisanym przez siebie podręcznikom mogli wreszcie zastąpić na stałe Mędrców i obwołać się jedynymi władcami krainy.
Ninja nawoływali do rewolucji, upodmiotowienia każdego Człowieka, oddali bezimiennym masom głos i narzędzia do wyrażania własnej opinii. Równocześnie podnieśli rangę komunikatu zwrotnego, co zaczęło skutkować rewolucjami, bojkotami i niespodziewanymi zmianami sojuszy dokonywanymi przez plemiona. Do panteonu bóstw wprowadzili ekspansywnego Fejsboga, którego wyznawcy i kapłani zbudowali świetnie działające mechanizmy. Każdy mógł przyjść do jego świątyni i za odpowiednią ofiarę zyskać głos, a nawet posłuch mas.
Obwoływano kolejno ery Łba 2.0, Socjalu, Mobajla i Programatyczną. Nowe wierzenia kiełkowały i wchodziły do obiegu. Popularność zyskiwali kolejno wyznawcy starego Banera, bogini Klasy, zwanej swojsko Naszą, Blipora, Fejsboga, Tłitera, Linkdina, Blogusa, Jutuba, szalonego Snapczata i tanecznego Tiktoka. Niektórzy toczyli lokalne wojny, żeby zdobyć chwilowe uznanie i rzesze niestałych wyznawców, gotowych zachwycić się nowinkami. Frakcje wydzierały sobie terytoria i zasoby, zakładały nowe bastiony i wreszcie łączyły się w koalicje. Świat Marketingu kolejny raz się zatrzymał, jakby w oczekiwaniu na następną rewolucję.

Książka: To jest social selling
Chcesz skutecznie budować relacje i sprzedawać w sieci? Ten kompletny przewodnik pokaże Ci, jak pozyskiwać klientów biznesowych za pośrednictwem mediów społecznościowych. Poznaj najlepsze praktyki i sprawdzone narzędzia. Sięgnij po kolejną książkę Łukasza Kosuniaka, autora bestsellera „Abc marketingu B2B” i odkryj, jak w pełni i z głową korzystać z LinkedIna w marketingu i sprzedaży B2B.
Ta nadeszła z niespodziewanego kierunku. Strażnicy pilnujący zewnętrznych granic nie mogli dostrzec nowej siły, bo pojawiła się ona na znanych terytoriach. Szaleni naukowcy i akolici Startapa od dawna zapowiadali, że pracują nad stworzeniem potężnych maszyn, które dadzą ludzkości niesamowite moce i zrewolucjonizują świat Marketingu. Pomimo szumnych zapowiedzi kolejne nowinki nie zdobywały wielkiej popularności: cudowne okulary dające podgląd innych wymiarów, przełomowe aplikacje od wszystkiego czy naszpikowana czujnikami biżuteria. Wkrótce jednak stało się jasne, że świat Marketingu doczekał się kolejnego najazdu.
Łowcy Ninja, uznawani do niedawna za niezbyt cywilizowanych, teraz pierwsi podnieśli larum i zaczęli przestrzegać przed Technobarbarzyńcami. W licznych manifestach ogłosili, że era Człowieka jest zagrożona, wszyscy mogą stracić prawa do prywatności, a ekonomia bazująca na wspólnej własności przypomina Ciemne Wieki starożytnego Komuna. Najbardziej przeraziły ich jednak postępująca technicyzacja i wzrastające zaufanie Technobarbarzyńców do nowego bóstwa Algorytma. Kapłani Algorytma zaproponowali nowy podział administracyjny i podzielili świat Marketingu na nowe jednostki, zwane Bańkami. Szybko okazało się, że mieszkańcy różnych Baniek tracą zdolność porozumiewania się między sobą i ustalania wspólnych decyzji. Do głosu doszli ponownie Imperatorzy, manipulujący umiejętnie dotychczasowymi narzędziami świata Marketingu, cenzurujący je, a nawet rozwijający własne.
Tak było przed Wielką Zarazą. Gdy piszę te słowa, trwa kolejne Zlodowacenie Kowida. Liczne rzemiosła trwają w kryzysie, upadają stare cechy. Wielu mieszkańców siedzi w domach i jest niepewnych przyszłości.
Technobarbarzyńcy tymczasem powoli zmieniają rzeczywistość, opracowują nowe narzędzia i próbują zbudować Robotyczną Inteligencję. Po pierwszym zachłyśnięciu się technonowinkami przedstawiają się obecnie jako czuli barbarzyńcy i zwracają ku ochronie zagrożonych terenów i gatunków. Panuje moda na odpowiedzialność za przyszłość, społeczne zaangażowanie. Największe plemiona coraz śmielej przystępują do Zielonego Ruchu oraz opowiadają się za frakcjami Tęczy i Błyskawicy. Mędrcy wspominają tradycyjne mechanizmy świata Marketingu i dowodzą, że nie straciły one aktualności we współczesnym świecie. Progresywni niegdyś Ninja nawołują do powrotu do korzeni i wsłuchania się w osobową relację Człowieka z Człowiekiem. Technobarbarzyńcy powoli rozgaszczają się w tym świecie. Dziedziczą część jego zachowań i wprowadzają nowe trendy i technologie.
Minęło już niemal pół wieku pokoju, jaka piękna i długa ta era rozwoju…