Swoją przygodę z neuromarketingiem zaczęłam w 2017 r. z marką serów śniadaniowych Serenada. Marka jest określana jako wesoła, zabawna, przyjazna i tak też miała się porozumiewać z konsumentami. W ciągu kilku lat jej komunikaty się zmieniały i brakowało w nich konsekwencji, dlatego badanie emocji towarzyszących odbiorcom poszczególnych przekazów wydawało się odpowiedzią na pytanie, który kierunek sprawdził się najlepiej. Przewidziana była też kontynuacja najlepszego wariantu przekazu.