Politycy coraz śmielej poruszają się w obszarze internetu i mediów społecznościowych. Można powiedzieć, że wchodzimy w nową erę politycznych wyborów. Z jakich narzędzi warto korzystać, by zyskać sympatie wyborców? Jak naśladować polityków, tak by zadbać o swój wizerunek w sieci?
Z tego artykułu dowiesz się:
- jakie kanały wykorzystywać, by budować swój wizerunek,
- którzy politycy najlepiej radzą sobie w sieci,
- jak pisać w internecie, by wzbudzić zaangażowanie wokół własnej osoby.
Wstęp
Właściwie każdy z nas jest na swój sposób politykiem – bez znaczenia czy prowadzimy małą firmę, czy dużą korporację, podobnie jak politycy musimy umieć dbać o swoje interesy i co najważniejsze – o swój wizerunek. Trzeba jednak przyznać, że ta „realna” polityka jest jedną z niewielu dziedzin, gdzie bardzo powoli zachodzi zmiana technologiczna, a wszelkie udogodnienia (czy też nowinki) przyjmowane są z pewną dozą nieufności i poprzedzone miesiącami dyskusji. Właśnie tak dzieje się w przypadku połączenia polityki i internetu – owszem, są przedstawiciele tego „zawodu” którzy radzą sobie w temacie całkiem nieźle, lecz są to sporadyczne przypadki. Taka sytuacja zaskakuje, z racji tego, iż internet stanowi dla wielu osób podstawowe źródło informacji, a personal branding w sieci wpływa na podejmowane przez internautów wybory zarówno te polityczne, jak i sprzedażowe. Ta internetowa bierność dziwi, zwłaszcza w przypadku polityków, nad którymi czuwa sztab osób odpowiedzialnych za wizerunek… Przy okazji nadchodzących wyborów warto pokrótce przedstawić jakie narzędzia w tematyce internetowego personal brandingu ma do wyboru nie tylko polityk, który chciałby zasłużyć na chlubne miano „polityka 2.0”, lecz każdy prowadzący swoją działalność.
Bloguj ciekawie, ale przede wszystkim systematycznie
Blog to chyba pierwsza rzecz jaka nasuwa się wszystkim myślącym o politycznym personal brandingu. I faktycznie, jest to jedno z bardziej popularnych narzędzi wykorzystywanych przez osoby chcące być bliżej swoich wyborców (lub inaczej – klientów gotowych kupić towar).
Słuchaj „Marketer+” Podcast
Warto jednak podkreślić, że blogowanie traci sens w przypadku działań typowo „z doskoku” – czyli piszemy bloga przed wyborami (lub – w przypadku firmy – tylko sporadycznie), a po wygranych (lub przegranych) wyborach przestajemy publikować na nim treści. Na blogu, prócz relacji ze spotkań z wyborcami czy własnych (lub pisanych przez profesjonalnych copywriterów) treści, warto publikować więcej prywatnych informacji, tak by ocieplić wizerunek. Dla odbiorców będzie to bardziej atrakcyjne niż np. kolejny wpis szkalujący konkurencję lub przedstawiający program wyborczy. Jest to z jednej strony logiczne, gdyż odbiorcy szukają treści przede wszystkim interesujących (a program wyborczy dla wielu z nich interesujący nie jest) i mniej oficjalnych. Z drugiej jednak to właśnie merytoryka powinna być kluczowa przy wyborze danego produktu (polityka).
Do najpopularniejszych rozwiązań prowadzenia bloga w polskim politycznym internecie należą darmowe platformy takie jak np. blog.onet.pl czy natemat.pl. Naszym zdaniem warto się przyjrzeć również innym, ciekawszym rozwiązaniom, takim jak autorski blog na platformie WordPress czy stworzenie bloga na Tumblrze. Zwłaszcza to ostatnie rozwiązanie zyskuje na znaczeniu, czego dowodem są powstające blogi firmowe właśnie na tej prostej, ale atrakcyjnej platformie.
Wideo dla młodszych i zabieganych
Format wideo, w szczególności dla młodych, jest o wiele ciekawszy niż wspomniane blogowanie. Przede wszystkim jest on bardziej spontaniczny niż w przypadku wpisu na blogu, który (jak już zostało wspomniane wcześniej) często tworzony jest przez osoby z zewnątrz. Materiał wideo musi przykuć uwagę odbiorców zarówno tematyką, jak i samą formą nagrania.
Coraz więcej dbających o swój PR zauważa potęgę wideo w sieci (głównie YouTube) i umieszcza na nim np. spoty wyborcze (w przypadku polityków) czy też krótkie wypowiedzi/filmy/refleksje (w przypadku osób niezwiązanych z polityką). Rekomendujemy jednak większą integrację kampanii z wideo i np. cotygodniowe sprawozdania z prowadzonych działań czy krótkie wypowiedzi na temat aktualnych wydarzeń w Polsce lub też…w firmie. Może warto zainteresować się nowym podejściem do działań wideo i tworzyć krótkie filmy np. na platformę Vine?
Warto przy tym podkreślić multiplatformowość krótkich nagrań – można później „grać nimi” na innych stronach czy też w kanałach social media. Należy jednak uważać na to, co się publikuje – wszak film, który wzbudza kontrowersje (np. ostatnio głośny film, gdzie dzieci ze szkoły podstawowej i przedszkola trzymają transparenty jednego z kandydatów), przyniesie raczej skutek odwrotny od zamierzonego.
Buzz marketing, czyli dbaj o swój wizerunek w sieci
Marka, lecz także nowoczesny polityk powinni monitorować i odpowiednio reagować na opinie dostępne na ich temat w internecie. Jest to zadanie o tyle trudne i dość pracochłonne, gdyż większość wypowiedzi (zwłaszcza o politykach) to komentarze o negatywnym wydźwięku.
Sprawdzaniu sentymentu służą narzędzia monitorujące wypowiedzi takie jak np. Brand24, SentiOne, Monitori czy też nawet poczciwe Google Alerts. Dzięki temu możemy sprawdzić, w których miejscach najwięcej się o nas pisze, kto pisze, a także – najważniejsze – co i jak się pisze.
Po sprawdzeniu tych informacji możemy reagować na szkalujące czy też nieprawdziwe opinie, a także wytwarzać wrażenie ogólnego poparcia internautów dla naszego kandydata. Głównymi miejscami „dyskusji” politycznej są blogi, social media czy też komentarze na serwisach informacyjnych. Opinie tworzone przez osoby kierujące e-PR muszą jednak tworzyć komunikaty odpowiadające językowi internautów. Posty powinny sprawiać wrażenie „prawdziwych” – czyli dozwolone, a niekiedy nawet wskazane jest robienie literówek czy też używanie kolokwializmów.
Twitter ćwierka coraz głośniej
Na żadnym innym polu Twitter nie przyjął się tak dobrze jak w polityce. W USA najważniejsza osoba w państwie – Barack Obama jest jednym z większych graczy w tym medium. Tweet dotyczący wygranych przez niego wyborów prezydenckich był najbardziej angażującym w historii narzędzia. Na swoim profilu zdarza mu się pokazywać bardzo „ludzkie” oblicze, tweetując np. o serialu House of Cards. Popularność tego narzędzia wśród polityków w USA przekłada się też na zainteresowanie rodzimych przedstawicieli tego „zawodu”.
[opis]Obama tweetuje o popularnym serialu[/opis]
[zrodlo]www.twitter.com/BarackObama[/zrodlo]
W Polsce wielu aktualnie rządzących polityków czy też tych pozostających w opozycji do władzy, upodobało sobie ten sposób komunikacji z potencjalnymi wyborcami. Wśród najaktywniejszych użytkowników Twittera wymieniani są aktualnie Andrzej Duda oraz Janusz Palikot. Nic dziwnego, w końcu kampania prezydencka trwa w najlepsze…
[opis]Jeden z tweetów Andrzeja Dudy[/opis]
[zrodlo]www.twitter.com/AndrzejDuda[/zrodlo]
Kiedyś takim zaangażowanym użytkownikiem był Radosław Sikorski. Spotykaliśmy się nawet z określeniem, iż prowadzona przez niego polityka była… „twitterowa”. W Polsce Twitter coraz częściej używany jest także w innych branżach – tweetują m.in. dziennikarze, marketerzy czy przedstawiciele branży IT.
Twitter ma jedną niezaprzeczalną zaletę – bezpośredni kontakt. Możemy zwrócić się do danej osoby i jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie ona nam odpowie. Tak właśnie dzieje się w ostatnim czasie wśród naszej klasy politycznej. Coraz częściej słyszymy o ministrach czy posłach, którzy odpowiadają w sposób emocjonalny, wulgarny czy zupełnie nielogiczny (zwłaszcza późnym wieczorem), co świadczy o tym, że prowadzą tę komunikację sami bez wsparcia osób odpowiedzialnych za wizerunek. Zresztą wspomniany wyżej Sikorski potwierdził, że sam udziela się na Twitterze, a znaczenie tego narzędzia będzie rosło.
Czy przez aktywność na Twitterze politycy mogą stracić? W naszym kraju wszystko jest możliwe. Wydaje nam się jednak, że rozsądnie prowadzona komunikacja, zaangażowanie w aktualne wydarzenia i kontakt z użytkownikami (czy też potencjalnymi klientami) mogą być kluczem do sukcesu. „Ćwierkających” jest coraz więcej (a liczba 395 tysięcy obserwatorów, jak w przypadku Sikorskiego, nie może być dla polityka obojętna), więc warto spróbować.
13 milionów na Facebooku
Na Facebooku jest około 13 milionów Polaków, wygląda to więc na idealne miejsce do prowadzenia komunikacji zarówno przez przedstawicieli marki, jak i polityków. W drugim przypadku temat jest dość trudny, gdyż prawie połowa użytkowników Facebooka trudni się głównie wypowiedziami o tzw. sentymencie negatywnym. Najbardziej jednak angażują profile Janusza Korwin-Mikkego oraz Kongresu Nowej Prawicy, co z pewnością ma wpływ na ich coraz lepsze notowania w sondażach. Z drugiej strony aktualnie panująca nam Platforma Obywatelska na swoim profilu również angażuje, jednakże ich treści głównie wzbudzają negatywne reakcje wśród użytkowników. Właśnie ze względu na to Facebook jest bardzo trudny do promocji personal brandingowej, jednakże z racji jego zasięgu nie można go lekceważyć i pominąć. Warto angażować się w dyskusje (często trudne) i wyrażać swoje zdanie w danych obszarach – gospodarki, spraw społecznych czy co istotne w przypadku każdej branży – tematów z nią związanych. Fan page na Facebooku również zbliża kandydata do odbiorców, więc warto prowadzić regularną komunikację w tym medium i zjednywać sobie sympatyków.
[opis]Oficjalny fan page partii KORWiN[/opis]
[zrodlo]www.facebook.com/partiakorwin[/zrodlo]
Na zakończenie
Internet daje wielkie możliwości promocji. Ich umiejętne zastosowanie może zwiększyć popularność kandydata na posła czy prezesa firmy, a na pewno poprawi jego rozpoznawalność. Wielu internautów nie chodzi na wiece/konferencje, nie ogląda telewizji, a w internecie bardziej niż serwisy newsowe przegląda zawartość swoich tablic lub wpisy znajomych.
W co warto się zaangażować? Najważniejszy jest komunikat (w dowolnej formie) jaki ma się do przekazania. Jeżeli potrafi zainteresować, wywołać dyskusję, to pisząc na blogu i kolportując dalej informacje w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter, Youtube), zwiększy zasięg i dotrze do dużej bazy odbiorców.
Jak to przełoży się na wyniki przy urnach, kto najlepiej wykorzysta możliwości jakie daje sieć? Przekonamy się już niebawem. Nie-politykom zaś radzimy przekonać się, jak podobne rozwiązania sprawdzą się w przypadku tworzenia własnego, sieciowego wizerunku.