Na przestrzeni wieków społeczeństwo zmieniało się i ewoluowało – od wędrownego trybu życia, poprzez osadnictwo, odkrycia geograficzne, budowanie miast, rozwój przemysłu i tworzenie wynalazków, po zaciekawienie technologią i obrót informacją. Ta ostatnia stała się dobrem, które dla współczesnego świata jest szczególnie cenne.
Na ziemi żyje ponad 7 miliardów odbiorców informacji. By zaspokoić potrzeby tak dużego rynku, ważne jest, by jej treść charakteryzowała się wysoką jakością. Szczególnie w czasach internetu i mediów społecznościowych, które pozwalają każdemu stać się nadawcą komunikatu o olbrzymim, międzynarodowym zasięgu.
Co za dużo to niezdrowo
Natłok informacji oraz, jak mawia Monika Górecka, ekspert ds. komunikacji, info-tyłość (TMI – ang. Too Much Information), staje się plagą XXI wieku. Analogia przesytu informacyjnego do syndromu przepełnionej lodówki, autorstwa Góreckiej, trafia w istotę problemu, z którym do czynienia ma na co dzień większość z konsumentów. Człowiek przytłoczony dużą ilością jedzenia oraz nadmiarem opcji wyboru często woli pozostać głodny, niż dokonać niewłaściwego wyboru, gubiąc się w natłoku możliwości.
Słuchaj „Marketer+” Podcast
Głodny i przebodźcowany odbiorca kieruje się tym, co najszybciej zdobędzie jego uwagę i wzbudzi emocje. Interesujący, chwytliwie skomponowany nagłówek łatwiej przykuje wzrok podczas scrollowania ekranu, szczególnie na Facebooku, niż rozległy, merytoryczny opis pozbawiony emocjonalnego wydźwięku.
Niestety. Podobnie jest w świecie mediów tradycyjnych, blogów, portali czy reklam. W dzisiejszych czasach obraz ma coraz większe znaczenie, gdyż szybciej można odczytać jego przesłanie, bez konieczności zagłębiania się w tekst pisany. Z tego powodu twórcy bawią się znaczeniem obrazu, a tekst pełni funkcję jego uzupełnienia.
Dense Content
Przesyt informacyjny zmusza marketerów do refleksji i przyczynia się do powstania nowych trendów w zakresie przekazywania wiedzy i komunikatów. Synteza, zabawa słowem i minimalizm – to droga do sukcesu we współczesnym świecie. Dense Content, czyli minimum treści o maksymalnym znaczeniu w 2017 roku stanie się wiodącym trendem zarówno ze względu na potrzeby klientów, jak i w kontekście efektywności pracy samych twórców contentu. Odnosząc się dosłownie do znaczenia słowa „dense” mamy tu „zwarte”, „gęste” „zbite” treści, nieco przypominające potoczne „mięso”, znane z dziennikarstwa informacyjnego.
Parafrazując polskie przysłowie: „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem” – ci, którzy nauczą się efektywnie posługiwać w pracy tą zasadą, będą tworzyć najlepsze treści, przebijające się do odbiorców zalewanych nadmiarem informacji. W rezultacie to oni zdobędą rynek oraz klientów.
Sekret tkwi w nagłówku, czyli jak to robią inni
Spójrzmy na platformę BuzzFeed. Portal dostarcza codziennie milionom osób na całym świecie informacje z różnych dziedzin za pośrednictwem swojej strony internetowej oraz prężnie działających social mediów (głównie Facebook i Twitter). Jak marka warta dzisiaj ponad 1,5 miliarda dolarów oraz medium czytane przez około 79 milionów ludzi miesięcznie (!) sprawiła, że to właśnie ich informacje udostępniane są tak chętnie?
Sekretem są chwytliwe nagłówki. Ich twórcy doskonale wiedzą, że chcąc wybić się z szumu informacyjnego i przesytu wszechobecnych bodźców, muszą jak najefektywniej wykorzystać ułamki sekund pomiędzy jednym dotknięciem ekranu telefonu przez użytkownika, a kolejnym. By powstrzymać siłę scrollowania i złapać mózg czytelnika na haczyk, potrzebna jest potężna armia redaktorów i copywriterów posługująca się z finezyjnym słownictwem nawiązującym zgrabnie do pragnień, obaw i ciekawości czytelników.
Zaczaruj mnie w 160 znakach
Wprost idealnym miejscem do ćwiczenia syntezy myśli w atrakcyjny, zwięzły sposób jest Twitter. Założony w 2006 serwis społecznościowy stawia przed 313 milionami aktywnych użytkowników w miesiącu (według oficjalnych statystyk Twittera) trudne zadanie – komunikowanie się za pomocą wiadomości o maksymalnej długości 160 znaków.
Największą popularność na Twitterze zdobywają ci, których posty są skondensowane i treściwe, a jednocześnie dowcipne, ciekawe, emocjonujące. Wśród marek, które zręcznie posługują się zasadą minimum treści, maksimum przekazu w polskiej przestrzeni Twittera, należy wymienić m.in. Tymbark i Wedel.
Pierwsza z nich – znana z produkcji soków – od lat sprawia radość klientom krótkimi sentencjami, które umieszcza pod kapslami swoich wyrobów. W rezultacie zręczna i dowcipna gra słów stała się ich znakiem rozpoznawczym na polskim rynku, co z powodzeniem przełożyli na komunikację na Twitterze.
Natomiast Wedel – producent czekolady – niedawno zmienił politykę komunikacji z odbiorcami na krótsze, bardziej treściwe hasła. Śmieszne, często dwuznaczne zdania i slogany skutecznie przykuwają ich uwagę i wyróżniają Wedla wśród innych marek.
To, co w modzie od czasów Coco Chanel jest dobrze znane, czyli zasada less is more, zdaje się przenikać do świata internetowego marketingu. Oczywiście, jak każde działanie marketingowe, tak i wdrożenie Dense Marketingu należy poprzedzić dobrym researchem, obejmującym potrzeby odbiorcy oraz drobiazgową analizą tego, jaki sposób komunikowania jest przez niego preferowany.